Pasja – reż. Mel Gibson

Rozdmuchany film jak rzadko który. Debiut reżyserski Gibsona. Rzadko kto zdawał sobie on sprawę, że jego religijność jest tak twarda, że akurat taką historię obejmie jego pierwszy film. To jest nic innego, jak rekonstrukcja kilku ostatnich godzin z życia Jezusa Chrystusa. Czyli co – osądzenie, opluwanie, potem katowanie, a w finale ukrzyżowanie. Wszystko bez żadnej ściemy, bez upiększeń, wszystko pokazane dosadnie. Jak to wyszło? Tylko naiwniacy wierzyli w cudowną moc tego obrazu – że nawróci coraz bardziej niewierzące społeczeństwo na religię katolicką. Absolutnie nie. A nawet jeśli tak się stało w jakichś przypadkach, to zapewne tylko pod wpływem chwili. Bo czym jest Pasja? Półtoragodzinną relacją z ukatrupiania człowieka, niczym więcej. Chrystus dostaje okropne baty, nadstawia drugi policzek i tak przez cały film. Na koniec stawiany krzyż. Jeżeli Gibson chciał w ten sposób dokonać czegoś na kształt chrześcijańskiego spełnienia, być może je dostał – to już w jego ocenie. Jednak Pasja nie wzrusza na krótką metę, brutalne sceny bez podtekstów szybko zamazuje niepamięć. Jeżeli więc nakręcił ją z myślą o nawracaniu, to klapa.

Powiązane:

Wszelkie prawa zastrzeżone - 2008 - 2010. Strona porusza tematykę stacji radiowych i muzyki, która jest tam prezentowana słuchaczom.