Pojutrze – reż. Roland Emmerich

Katastroficzna wizja niedalekiej przyszłości, jaka nas czeka, tylko w trybie ekspresowym. Czyli druga epoka lodowcowa. Meteorolodzy dochodzą do wniosków niby wyssanych z palca. Nadciągają burze i sztormy tak straszliwe, że jedna półkula zostaje najpierw zalana wodą. Potem nadchodzą ekstremalne mrozy, które zamienią zalaną część w jedno wielkie lodowisko. Czekano na ten film, bo obiecywał niesamowite widoki. Bo nikt przecież nie widział, jak potężne tornado uderza w Empire State Building. Nikt nie miał okazji sprawdzić jak będzie wyglądał Nowy Jork całkowicie skuty lodem. Wszystko to w zakresie dwugodzinnej apokalipsy pogodowej, jaką serwują nam twórcy tego obrazu. Wygląda to efektownie – to oczywiste, ponieważ właśnie efektami reżyser zamierzał ściągnąć do kin jak największą liczbę ludzi. Twórcy Pojutrza mają doświadczenie w tego typu produkcjach, gdzie metropolie wraz z mieszkańcami zamieniani są w pył albo – jak w tym przypadku – duże lodowisko. Robi to naprawę spore wrażenie, oczywiście wygląda to wiarygodnie, realistycznie i cieszy oko. Tyle że to wszystko. Nic więcej. A szkoda – rozwinięcie wątku chociażby miłosnego mogłoby nadać tej produkcji ciekawsze zakończenie.

Powiązane:

Wszelkie prawa zastrzeżone - 2008 - 2010. Strona porusza tematykę stacji radiowych i muzyki, która jest tam prezentowana słuchaczom.