Resident evil – reż. Paul William i Scott Anderson

Gra była straszna jak żadna inna. Film jest jak prawie każda adaptacja filmowa komputerowej gry – nijaki. Pod miastem Raccon wybudowane jest olbrzymie laboratorium, w którym testowane są najgroźniejsze bronie biologiczne. Jeden z nich, przetrzymywany w małej probówce, wydostaje się na powietrze. No i robi się z tego odizolowana od świata katastrofa. Wyspecjalizowana w swoim fachu grupa komandosów dostaje zadanie sprawdzenia, co się dzieje w podziemnej bazie. Milla Jovovich jako główna kobieca postać w opanowanym przez chodzących trupów filmie. Twórcy mogli się bardziej postarać. Nic to, nie wyszło najgorzej pod tym względem, zwłaszcza, że pod ręką mamy o wiele gorsze porażki, jakich dopuścił się reżyser. Pierwsze primo, to klimat. A właściwie to jego brak. Jak można było wykastrować z tego istotnego elementu jedną z najważniejszych adaptacji gier w ogóle?! Przecież na tym utrzymywała się gra, mrocznym klimacie, a tutaj zamiast niego mamy ostrą strzelaninę, a w tle ostro grającego – to akurat na plus – Marilyna Mansona. Drugie prima, to umiejscowienie filmu. Gra toczyła się w mieście, tutaj mamy podziemia. Kolejny karygodny błąd. Dzięki temu spaprano kinowe Resident evil.

Powiązane:

Wszelkie prawa zastrzeżone - 2008 - 2010. Strona porusza tematykę stacji radiowych i muzyki, która jest tam prezentowana słuchaczom.